poniedziałek, 15 października 2012

List czwarty.

15.11.12 New York.

Drogi Justinie. 
Nie wiem co robić. ostatnim razem kiedy pisałam do Ciebie list, oni, oni tu byli. Teraz po nich została tylko pustka. Samotność. Która zdaje się być jak mgła, nieprzenikniona... Jeszcze kilka dni temu miałam wszystko. Teraz siedzę tu, szare ściany, szare łóżka- szary świat. Jedynie twój plakat nad moim metalowym łóżku rozświetlą tą inną rzeczywistość. Kiedy byłam inną sobą, pragnęłam pomóc takim osobom. Pamiętam tą dziewczynkę, kiedy szłam oddać szpik wychyliła główkę ze szpitalnej sali. 
''Dlaczego masz mojego męża na koszulce?'' - spytała. Spojrzałam w dół i ujrzałam twoją uśmiechniętą twarz, zdjęcie było robione do albumu Under The Mistletoe. Uśmiechnęłam się serdecznie i kucnęłam przy dziewczynce. 
-Lubisz Justina? 
-Tak, to mój maż- dziewczynka rozpięła różową bluzę a moim oczom ukazałeś się ty, z plakatu Never Say Never. Wzięłam dziewczynkę na ręce, a blondynka przytuliła się do mnie.- Moja rodzina .. - szepnęła mi do ucha. Uśmiechnęłam się delikatnie i przytuliłam ją troszeczkę mocniej. 
-Jestem Alexis...- uścisnęłam rączkę dziewczyny i do moich uszu dotarło jej imię
-Avalanna- przedstawiła się z tym magicznym uśmiechem na ustach.- Avalanna Bieber.- dodała po chwili a ja serdecznie prychnęłam śmiechem. postawiłam Avalannę na ziemi i weszłam za nią do szpitalnej bawialni.
-A wiesz to dziwne, bo moje nazwisko brzmi dokładnie tak samo. Jesteś tu nowa? 
-Tak przywieźli mnie ze szpitala na Manhattanie, jestem tu od kilku dni.
-Często tu bywam, bawię się z dziećmi, i opowiadam im o moim mężu...- Ava (zdrobnienie od Avalanna) spojrzała na mnie łobuzersko, oblizała usta niczym Justin i powiedziała:
-Chyba chciałaś powiedzieć, że Justin jest moim mężem.- znów się roześmiałam i rozejrzałam się po pokoju, okazało się że dziewczynka była tu sama.
-Nikogo tu nie ma?- spytałam z wyczuwalnym zdziwieniem w głosie, dziewczynka opuściła głowię i utkwiła wzrok w swoich puszystych kapciuszkach.
-Nie ma, oni mnie tu nie lubią...- powiedziała smutno a jedna samotna łza spłynęła po jej policzku. Szybko ją wytarłam i znów przytuliłam Avalannę do swojej klatki piersiowej. 
-Jesteś taka cudowna że inne dzieciaki nie zasługują na taką wspaniałą koleżankę- po raz kolejny rozejrzałam się po pokoju, w jego rogu ujrzałam kilka lalek, leżała tam też Twoja. Domek był rozłożony, miał śliczny kolor- fioletowy. Spojrzałam na biały zegar naprzeciwko mnie, za dwie minuty miałam mieć pobranie szpiku. Przeprosiłam dziewczynkę i powiedziałam że jutro wpadnę pobawić sie z nią. Mała nie chciała mnie puścić ale po kilku moich argumentach ustąpiła i puściła mnie wolno. Tylko ona mi została, ale nawet teraz- czy kiedykolwiek ją zobaczę? Ava jeśli mała, czy zrozumie co się stało? chciałabym umrzeć, myśl że nigdy więcej ich nie zobaczę, zabija mnie, ale wiem, muszę być silna. Kiedy wróciłam po oddaniu szpiku, w skrzynce na listy zastałam zwroty. Poprzednie listy nie doszły. Nie wiem dlaczego ale trzymając w ręku trzy listy uklękłam i zaczęłam płakać. Pozwoliłam łzom swobodnie płynąć, bo właśnie tego potrzebowałam- oczyszczenia. Kto to widział szesnastoletnia dziewczyna ubrana we fioletową bluzę i białe rurki klęka na ziemi i ryczy nad listami. Załamana podeszłam do dzrwi sąsiednich, chciałam zobaczyć się z Chanel ale okazał się że nie ma jej w domu. 
Jej też pewnie już nie zobaczę, jutro jadę do domu, zabrać wszystkie rzeczy. cholerne wspomnienia, dlaczego musza tak boleć. 

Do końca tego marnego życia Twoja.
Alexis. 

*
Dziękuję za wasze komentarze, są dla mnie ogromnie ważne. Dziękuję Wam za to że tu jesteście, i że wam się tu podoba. Za przerwę przepraszam, ale oto mam usprawiedliwienie: brak weny. Lub jej nadmiar, nie mogłam się zdecydować co zrobić w tym rozdziale. Wtedy najeżdżam myszką na komentarze, czytam i już wiem co mam zrobić.  Mam nadzieję że po tej nieobecności mnie nie porzuciliście. no i informacja, główną bohaterką opowiadania miała być Avalanna, niestety jej śmierć także odbiła się na mojej wenie. Było mi tak niesamowicie smutno, że napisanie na kartce chociażby jej imienia powodowało łzy. Dziś Avalanna miałaby urodziny. Wszystkiego najlepszego mała. A ten blog, dedykuję Tobie. Kocham cię. 

14 komentarzy:

  1. Wzruszyłam się, piękny list, do tego Avalanna. Aż łezka w oku się kręci, wszyscy za nią tęsknimy. Pamiętałam dziś o jej urodzinach ale tutaj jeszcze raz to napiszę: Wszystkiego najlepszego aniołku ! . Co do listu, masz na prawdę oryginalny pomysł na to opowiadanie, nigdy wcześniej z takim się nie spotkałam, aż chce się czytać. Masz śliczny wygląd bloga, masz świetny styl pisania w którym się zakochałam. Wszystko mi się tutaj podoba. Mam nadzieję że następny rozdział wstawisz szybko : ) Życzę dużej weny <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje, że mnie poinformowałaś o nowym rozdziale. Długo czekałam na nowy list, aż dzisiaj w znienawidzony poniedziałek taka wspaniała niespodzianka. Tak bardzo dobrze piszesz, że ci szczerzę zazdroszczę. Masz wielki talent. Wątek z Avalaaną wzruszył mnie do łez. To opowiadanie jest zupełnie inne, takie oryglinalne. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i mam nadzieje, że dodasz go szybciej. <3
    Życzę dużo sukcesów i pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. i znowu się popłakałam. pięknie, po prostu piękne. nie potrafię opisać słowami uczucia, które towarzyszy mi podczas czytania tego bloga. kocham każdą jego cząstkę a przede wszystkim ciebie- za to, że go piszesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu piękne <3 I jeszcze ten wątek z Avalanną. Kocham <3 Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.Życzę powodzenia i dużooo weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy znalazłam Twój blog gdzieś pośród tych wszystkich blogów , nie spodziewałam się że będzie on aż tak wspaniały . Tylko kilka nielicznych blogów ( których czytam masee uwierz ) wywołało u mnie łzy wzruszenia i Twój jest jednym z nich . dziękuje : ) czekam na kolejny list/rozdział , bo piszesz cudownie , nie mogę się nadziwić ! <3
    proszę informuj mnie o nowych na moim blogu , z góry dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg. Kocham ten blog. to jak piszesz te listy. to niesamowite ! uwielbiam !
    Imaginary13

    OdpowiedzUsuń
  8. trafiłam tu przypadkowo, ale nie żałuje. Piszesz genialnie! Pierwszy raz spotkałam się z tą formą bloga, a czytałam ich już masę. Oryginalny pomysł, cudowny styl przekazania - czego chcieć więcej? Czytając te listy, czułam się jakby to wszystko dotyczyło mnie. Jakby to były moje słowa. Coś niesamowitego. Z niecierpliwością czekam na kolejny - @pl_swagonyou

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z poprzednimi komentarzami. Pisząc poruszasz sercem czytelnika, co jest rzadką sprawą. Uwalniasz uczucia, wszystko napisane jest z sercem, to można zauważyć. Mogę śmiało powiedzieć, że czytając rozdziały a zwłaszcza listy, które już naprawdę wypełnione są po brzegi uczuciami, wzruszam się co do mnie jest niepodobne.
    To chyba pierwszy blog który, aż tak na mnie zadziałał, czytam bardzo, bardzo dużo przeróżnych historii, więc to o czymś świadczy. Co prawda do płaczu mnie to nie doprowadza, bo to naprawdę byłby cud gdybym teraz uroniła łzę, ale wzruszyłaś mnie jak najbardziej. Powiem ci, że twój blog to jeden z moich ulubionych.
    Ogólnie jeśli chodzi o rozdział to jest świetny. Moment gdy Alexis spotyka żonę Justina jest cudny. Jeżeli się nie mylę główna bohaterka dowiedziała się już o chorobie... wiem bo widziałam zwiastun, tak przy okazji dobrze zrobiony. Ma jeszcze stracić rodziców, podoba mi się, że historia nie należy do tych idealnych. Toczy się akcja, co mi imponuje. Byłoby fajnie gdybyś informowała mnie o następnych rozdziałach na : http://i-will-wander-till-the-end-of-time.blogspot.com w zakładce spam.
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Urocze jest to, że poświęcasz opowiadanie Avalannie. ;( Każdej Belieber brakuje jej ;( A co do listu jest wspaniały i nie mogę doczekać się kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się bardzo. Jak możesz informuj mnie na www.hate-love-peace.blogspot.com w zakładce "spam" z góry dziękuję <3 + zapraszam do siebie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże.. to jest po prostu wspaniałe. Wzruszyłam się do głębi, naprawdę. Nawet teraz w oczach stoją mi łzy. Po za tym Twoje słownictwo, ono samo w sobie zwala z nóg, jak wszystko inne. Szablon jest przepiękny, co dopełnia świetności. A pomysł... rewelacyjny, zwłaszcza forma listu, tego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłam. Z niecierpliwością czekam ciąg dalszy...
    _
    [ her-romeo-his-juliet.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń