środa, 19 września 2012

List Drugi.

19.09.12r.
Nowy Jork.
Drogi Justinie.
Właśnie wróciłam ze szkoły, nauczycie dają nam niezłego kopa, kartkówki i sprawdziany diagnozujące, w sumie to już liceum. Kiedy skończę pisać ten list do Ciebie, wezmę się za robienie piętnastu zadań z matematyki. Ale skupmy się na tym co chcę Ci przekazać w tym liście. Może dziś opisze dokładniej swoją przeszłość? Co o tym sądzisz? Tak, raczej nie prędko się dowiem co o tym sądziłeś no ale cóż, mój mózg mówi mi że mam zacząć pisać o przeszłości a więc przenieśmy się w czasie...
Jak już wiesz urodziłam się 16.09.1996 roku w Kolorado, jednak w wieku trzech lat przeprowadziłam się do Nowego Jorku. Moje dzieciństwo było udane, byłam pulchniutką blondyneczką uwielbiającą bawić się lalkami Barbie. Nie chodziłam do przedszkola, mama była bezrobotna i do 1 klasy podstawówki uczyła mnie sama. Na początku szkoły dzieci śmiały się z mojej wagi, i z tego jak przychodzę ubrana do szkoły. pierwszy rok wytrzymałam, w drugiej klasie przyszła pomoc- Zoey. Zoe była szczuplutką murzynką, była miła i tak jak ja kochała lalki Barbie. Szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Do klasy chodziłyśmy razem aż przez 6 kolejny lat, tak aż przez 6 lat byłyśmy przyjaciółkami. Dziś? Zoey spoczywa w białej drewnianej trumnie na pobliskim cmentarzu. To były wakacje przed 1 klasą gimnazjum Zoey razem ze swoją mamą pojechały na ostatnie zakupy w ich życiu, kiedy miały już wracać około stu metrów przed domem, na skrzyżowaniu zderzyły się z ciężarówką- zmarły na miejscu. pech chciał że ja wyszłam już po Zoe żeby tylko jak przyjedzie iść na plac zabaw. Widziałam wszystko- nie mogłam spać, nie mogłam pić. Ten widok, zmiażdżony samochód, i martwe ciała które wyrzucone przez przednią szybę spoczywały na granatowej masce samochodu- ten obraz śnił mi się co noc. Nie mogłam w to uwierzyć, dziewczyna która akceptowała we mnie wszystko, bez wyjątków- odeszła. Nie zostawiając po sobie nic. Żyłam bez celu, nie zastanawiając się co dalej. Wpadałam w rutynę dnia codziennego. Mój ból po stracie przyjaciółki zamienił się w niechęć do jedzenia czy picia. Po kilku miesiącach popadłam w anoreksję. Rodzice bali się o mnie, myśleli że to początek końca. Przez kilka następnych miesięcy była w zakładzie dla osób takich jak ja. Nie narzekałam, traktowali mnie bardzo dobrze. I kiedy trafiłam na przepustkę, pojawiłeś się Ty. I kiedy poraz pierwszy usłyszałam ''Hi let's go!'' w piosence One Less Lonley Girl, kiedy zagłębiłam się w Twoją historię przez moją głowę przemknęła myśl ''A może jednak warto żyć, warto mieć marzenia.'' spojrzałąm na swoje kościste nogi. W mgnieniu oka znalazłam siłę żeby wstać na tych słabiutkich nogach. Jak na skrzydłach pognałam do kuchni, wzięłam łyżkę i zaczęłam jeść wczorajsze spaghetti.  Jadłam i jadłam pokonując swój strach, zjadłam wszystko. Kiedy wyszłam z pomieszczenia zobaczyłam płaczących rodziców siedzących na kanapie. Mama podbiegła do mnie i zaczęła całować i przytulać. Wszyscy odzyskaliśmy nadzieję. Po kolejnych miesiącach w klinice, nabrałam ciała i całkowicie wyszłam z choroby. Nie miałam pojęcia jak to możliwe, przecież Ty nigdy nie chorowałeś, i miałeś szczęśliwe dzieciństwo- nie wiem dlaczego akurat Ty. Te trzy lata od 6 klasy podstawówki aż do 8, leciały bardzo szybko. Skupiłam je na nauce, Tobie i tańcu (mojej drugiej [zaraz po niesieniu pomocy] pasji). Minęły szybko zbyt szybko. I tak oto prezentuje się moja historia, nie zaciekawa, taka normalna. Prawda? No cóż, nie każdy ma interesujące życie. A wiesz co jeszcze chcę Ci napisać? Że Cię kocham, to tak na przypomnienie. 

Twoja Alexs.

8 komentarzy:

  1. forma w jakiej to piszesz sprawia że płaczę. bo czuję się jakbym to ja pisała, jakby to była moja historia. piękne, po prostu piękne. a najbardziej mnie rozrywa to że te listy do niego nie dotrą... ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super,piszesz wspaniale te listy, czekam z zaciekawieniem na nn!*.* @moreofyou_baby

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł na opowiadanie bardzo mi się podoba ale znalazłam małą nieścisłość. W pierwszym liście podałaś że jest 16.09.12 r i ona kończy 16 lat w drugim podałaś datę 16.06.1994 rok - wtedy się urodziła. No to nie bardzo rozumiem. Jakby urodziła się w 1994 to miałaby 18 lat a nie szesnaście i najważniejsze która w końcu data jej urodzin jest prawdziwa? Wrzesień czy czerwiec? Nie odbierz tego jako naskok czy coś bo każdemu zdarzają się błędy. Po prostu twój blog jest świetny i dobrze by było jakbyś na te drobne szczegóły zwracała uwagę. Pozdrawiam i życzę sukcesu w dalszym pisaniu ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! Dobrze że To zauważyłaś! To jest Tylko moje małe niedociągnięcie, już to poprawiam. A jeśli chodzi o jej daę urodzin to- 16.09.1996 c:
      Dziękuję za zwrócenie uwagi.

      Usuń
  4. PIĘKNY ! *__* SMUTNY, ALE PIĘKNY. <3 KOCHAM CIĘ I TO OPOWIADANIE. NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę smutny i aż łza mi się w oku zakręciła. Ogólnie podoba mi się twój styl pisania ponieważ tak lekko się go czyta. Czekam z niecierpliwośćią na kolejny rozdział i jakbyś mogła mnie informować na bogu albo na TT.

    Buziaki!! <3
    [myownchoice.blog.onet.pl] @jb_cranberry

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy raz spotkałam się z takim pomysłem na opowiadanie co bardzo mnie zaciekawiło. Podoba mi się twój styl pisania i że wszystko tak dobrze opisujesz, świetnie dobierasz słowa. Szablon bloga jest na prawdę śliczny, wszystko mi się tutaj podoba. Czekam na kolejny rozdział : )
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. piszesz sobie opowiadanie w formie listu do justina a ja przy kazdym nowym płaczę naprwdę przy każdym chcaialm ci powiedziec ze nie kazdy potrafi tak pisac i zebys pisala dalej widac ze masz talent brawo dla ciebie <3

    OdpowiedzUsuń