niedziela, 23 września 2012

Rozdział 1/ List trzeci.

-Alex! Przestań pisać te bazgroły i ubieraj się, za chwilę wyjeżdżamy.- usłyszałam podniesiony głos mamy. Wstałam z fioletowego krzesła stojącego obok biurka wykonanego z jasnego drewna. Zarzuciłam na siebie biały T-shirt z wizerunkiem Justina i z krzesełka na którym przed chwilką siedziałam wzięłam fioletową bluzę z napisem ''I  ♥ Justin Bieber''. Energicznymi ruchami zbiegłam ze schodów i wybiegłam z domu wpadając prosto do srebrnego volvo mojego taty.
-Już jestem. -powiedziałam zapinając pasy i z kieszeni bluzy wyjmując nowego I'phona którego dostałam od cioci Anabelle. Tato już wycofywał samochód z podjazdu kiedy krzyknęłam:
-Stop!- spojrzenia rodziców powędrowały z niechęcią na mnie-Zapomniałam słuchawek!- uśmiechnęłam się przepraszająco i wybiegłam z samochodu. Spiesząc się nawet nie zauważyłam kiedy sięgałam fioletowe Monster Beats i powrotne udałam się do samochodu. Po morderczej walce z czasem odsapnęłam minutkę i podłączyłam słuchawki do telefonu. Założyłam je w włączyłam playlistę zatytułowaną ''Mój mąż w roli głównej.''. Pierwsze dźwięki piosenki wskazywały na to że właśnie słucham ''Just Like Them''.  Zdążyłam przesłuchać kilka nowych kawałków i byliśmy już na miejscu. Jak na skrzydłach wybiegłam z samochodu i popędziłam prosto do wejścia.Kiedy tylko wbiegłam do Galerii Handlowej poszłam dobrze znaną mi drogą na trzecie piętro. Przed sklepem muzycznym poczekałam na powolnych rodziców. Kiedy wreszcie zobaczyłam ich na horyzoncie, uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam do sklepu. Rozglądaliśmy się dobre 5 minut zanim znaleźliśmy mój prezent. Uradowana podbiegłam do kasy i czekałam grzecznie aż kasjer obsłuży wszystkich przede mną. Kiedy dostałam już swój prezent razem z mamą poszłyśmy na kawę a tata poszedł odebrać replikę gitary Justina dla mnie- była strasznie podekscytowana całym dzisiejszym dniem. Kiedy piłam mrożoną kawę kontem oka zauważyłam że jasnowłosa dziewczyna przygląda mi się z zaciekawieniem. Przeprosiłam mamę i podeszłam do niej.
-Cześć- przywitałam się- Coś się stało?
-Nie po prostu, ja też jestem Belieberką. I nigdy nie widziałam dziewczyny takiej jak ty, przyjechałam tu z Warszawy, to jest w Polsce.
-Tutaj bardzo często widuję beliebers, musisz się przyzwyczaić- uśmiechnęłam się do ślicznej blondynki i wyciągnęła powitalną dłoń- Jestem Alexis.
-Chanel, miło cię poznać.- dziewczyna uśmiechnęła się i podała mi rękę- olśniło mnie.
-OMB!- pisnęłam - To ty grałaś w ALAYLM!- zaczęłam piszczeć i skakać wokół dziewczyny którą zamurowało, chyba myślała że jej nie poznam.-Jeeejku, jesteś moim guru! - zaczęłam machać rękami i pytać o to jaki jest Justin, i jak jej się udało wziąć udział w teledysku. Rozmawiało nam się bardzo dobrze, chodziłyśmy po całym centrum i wchodziłyśmy do sklepów w którym mogła być coś z naszym idolem. Dziewczyna mówiła i mówiła- ze szczegółami. Przegadałyśmy 3 do 4 godzin, to był naprawdę udany dzień. Kiedy odprowadzałam dziewczynę do jej nowego domu, zorientowałam się że mieszka ona dokładnie naprzeciwko mnie. Kiedy wróciłam do swojego Bieberlandu od razu przelałam myśli na kartkę, tym samym pisząc kolejny list.

List Trzeci.

23.09.12 r.
New York.    


Justinie...
Dziś spotkałam Chanel- Twoją ukochaną z teledysku do ALAYLM. Rozmawiało nam się tak dobrze, a ja nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Rozmawiało nam się tak dobrze, nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. Ona była dla mnie jakby za szkłem, jakby nie osiągalnym celem, a teraz? Żyła, była w tym samym świecie. W pewnym sensie dzięki temu że ją całowałeś,dotykałeś spełniłam swoje marzenie, mogłam w niej poczuć ciebie.  Nie wiem czy to w ogóle możliwe ale tak- czułam że jesteś blisko mnie. Wczoraj wieczorem postanowiłam obejrzeć po raz kolejny Never Say Never, i wtedy zrozumiałam o jakie lata świetlne jesteś ode mnie oddalony, jak bardzo różnią się nasze światy, i jak bardzo muszę wierzyć by osiągnąć swój cel- to mnie przerasta. Czasami myślę ze jesteś tylko pięknym snem, chociaż cię widziałam, dotykałam. Teraz kiedy obserwuje swój pokój, tak jesteś zbyt idealny, zbyt idealny by w ogóle istnieć, ale istniejesz- lecz czy aby na pewno? Może po prostu 28 milionów dziewczyn śni ten sam wspaniały sen? A może życie jest tylko snem, może pewnego dnia się obudzimy- może.  Teraz zastanawiam się z jakiej gliny pan Bóg cię lepił. Jestem w  100% pewna że ta masa byłą jedyna we wszechświecie- bo drugiej osoby jak ty nie ma, i czuję że nigdy nie będzie- na świecie, i w moim sercu. Czasami rodzina mówi mi że muszę z tym skończyć- przecież nie potrafię pokochać żadnej innej osoby tak mocno jak Ciebie. To smutne lecz prawdziwe, nie jestem w stanie pokochać kogoś innego, żyję w swoim wymarzonym świecie gdzie ty zawsze jesteś obok- ale przecież tak nie jest.  Kocham Cię- tak samo jak 28 milionów innych dziewczyn.  Gdybyś chciał się z nami wszystkimi spotkać- nie starczyło by Ci życia.  Nie wiem czy tylko ja marzę o sobie w białej sukni i o Tobie we fioletowym garniturze i w suprach. Tak, idiotka ze mnie. Ale no cóż, tylko wariaci są coś warci, nieprawdaż? Pamiętaj że kiedy będzie chory, zmęczony, niepewny, cierpiący, smutny ja zawszę będę obok, zawszę będę chciała ci pomóc- na Twitterze wyślę do ciebie miliony wiadomości, i dużo miłości- tyle ile będę mogła.  Ja zawsze jestem przy Tobie, a ty zawsze chcesz być przy mnie- wiem o tym. I chociaż szansa jest jedna na bilion wierzę że jednak będziemy razem- bo wiara to podstawa.  Ten cały list jest pisany z toną kapiących na kartkę łez, sama nie wiem dlaczego płaczę jestem chyba do cna przesiąknięta tobą- marzeniami, wiarą, miłością, uczuciami.  Tak to całą definicja ciebie – SWAG. Nie żartuję, to miłość i wiara są twoją definicją. Chciałabym żebyś zawsze pamiętał o słowach- tak spełnisz kolejne marzenie szesnastolatki, jeśli tylko to zapamiętasz. Czy nie uważasz że to piękne spełniać marzenia innych, uszczęśliwiać ludzi byciem tylko i wyłącznie sobą? To musi być wspaniałym uczuciem, bo jesteś spełnieniem marzeń, tych najskrytszych i największych. To jak łączysz wszystkich ludzi swoją osobą i muzyką  jest piękne, czasami myślę że chyba to także jest ciężkie, wiesz że cię kochamy, ale ty masz dziewczynę. Wiesz ze każdy pocałunek z panną Gomez nas boli, łamie nam małe fioletowe serca- lecz ty też chcesz kochać, i masz do tego pełne prawo. Jednocześnie jesteś osobą która może dać największe szczęście ale także największy ból.  Może gdyby paparazzi tak nie śledzili Jeleny (nie wiem czy wiesz ale tak Was nazywamy) nie byłoby tyle złamanych serc, no cóż ale Ty jesteś tylko człowiekiem- i my też łamiemy twoje serce odchodząc. Dokąd? Do innych fandomów- Directioner, Lovatic, Selenator. Wiem że i tak nas kochasz, bo byłyśmy, wspierałyśmy cię- ale to boli. Może nie mówisz tego głośno, ale wiem że tak jest. Szanujesz nasze decyzje,  bo nas kochasz. Ta nasza miłość jest niepojęta, nikt nie może jej pojąć- chyba że tą osobę dotknie to uczucie.  ‘’As long as u love me’’ wszystkim się wydaje że to piosenka śpiewana do największej miłości naszego życia, jakiejś dziewczyny która jest naszym sercem, światem - ale ja uważam inaczej. Tak długo jak będziesz mnie kochać, możemy być bezdomni, chorzy ,spłukani… Tu chodzi o Nas- naszą rodzinę. Bo tak długo jak darzymy się miłością, możemy wszystko, wytrzymamy bo jesteśmy razem.  Ja tak to odbieram, bo przecież tak długo jak my Cię kochamy będziesz śpiewał, tworzył dla nas. Kiedy patrzę w Twoje oczy na różnych galach, kiedy mówisz, dziękujesz nam- Beliebers. To widać, słychać i czuć, czuć tą miłość do nas- wiemy że zawsze będziesz nam wdzięczny za to jak wiele dla ciebie robimy, choć dla nas wydaje się to być małą sprawą.  Teraz spadam, ale czy mnie złapiesz nie wiem… Pewnego dnia obudzę się przy Twoim boku i usłyszę ‘’Kocham Cię, shawty.’’- wiesz dlaczego to wiem? Bo moja wiara jest głęboka, a te marzenia się spełnią. 
Zawsze Twoja, Alexs.


Od Autorki: Chciałam Wam bardzo podziękować za te wszystkie miłe i szczere komentarze- ona naprawdę dużo dla mnie znaczą. Ten post dedykuję wam- czytelnikom któży są tu ze mną od początku. Specjalnie z myślą o was stworzyłam zwiastun tego opowiadania- http://www.youtube.com/watch?v=m5L6cpkdO7c&feature=plcp mam nadzieję że przypadnie Wam do gustu. Niedługo dodam podstronę z bohaterami, byście mogli trochę lepiej wyobrazić sobie to co się dzieje- tą pochyloną sylwetkę Alex piszącą do Justina. A więć przesyłąm Wam dużo miłości i czekam na wasze opinie- na YouTube i pod postem. 
Pozdrawiam Was ciepło i wysyłam całe moje serce. Kocham Was.
Ps. A jak wygląd bloga, podoba się? 

środa, 19 września 2012

List Drugi.

19.09.12r.
Nowy Jork.
Drogi Justinie.
Właśnie wróciłam ze szkoły, nauczycie dają nam niezłego kopa, kartkówki i sprawdziany diagnozujące, w sumie to już liceum. Kiedy skończę pisać ten list do Ciebie, wezmę się za robienie piętnastu zadań z matematyki. Ale skupmy się na tym co chcę Ci przekazać w tym liście. Może dziś opisze dokładniej swoją przeszłość? Co o tym sądzisz? Tak, raczej nie prędko się dowiem co o tym sądziłeś no ale cóż, mój mózg mówi mi że mam zacząć pisać o przeszłości a więc przenieśmy się w czasie...
Jak już wiesz urodziłam się 16.09.1996 roku w Kolorado, jednak w wieku trzech lat przeprowadziłam się do Nowego Jorku. Moje dzieciństwo było udane, byłam pulchniutką blondyneczką uwielbiającą bawić się lalkami Barbie. Nie chodziłam do przedszkola, mama była bezrobotna i do 1 klasy podstawówki uczyła mnie sama. Na początku szkoły dzieci śmiały się z mojej wagi, i z tego jak przychodzę ubrana do szkoły. pierwszy rok wytrzymałam, w drugiej klasie przyszła pomoc- Zoey. Zoe była szczuplutką murzynką, była miła i tak jak ja kochała lalki Barbie. Szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Do klasy chodziłyśmy razem aż przez 6 kolejny lat, tak aż przez 6 lat byłyśmy przyjaciółkami. Dziś? Zoey spoczywa w białej drewnianej trumnie na pobliskim cmentarzu. To były wakacje przed 1 klasą gimnazjum Zoey razem ze swoją mamą pojechały na ostatnie zakupy w ich życiu, kiedy miały już wracać około stu metrów przed domem, na skrzyżowaniu zderzyły się z ciężarówką- zmarły na miejscu. pech chciał że ja wyszłam już po Zoe żeby tylko jak przyjedzie iść na plac zabaw. Widziałam wszystko- nie mogłam spać, nie mogłam pić. Ten widok, zmiażdżony samochód, i martwe ciała które wyrzucone przez przednią szybę spoczywały na granatowej masce samochodu- ten obraz śnił mi się co noc. Nie mogłam w to uwierzyć, dziewczyna która akceptowała we mnie wszystko, bez wyjątków- odeszła. Nie zostawiając po sobie nic. Żyłam bez celu, nie zastanawiając się co dalej. Wpadałam w rutynę dnia codziennego. Mój ból po stracie przyjaciółki zamienił się w niechęć do jedzenia czy picia. Po kilku miesiącach popadłam w anoreksję. Rodzice bali się o mnie, myśleli że to początek końca. Przez kilka następnych miesięcy była w zakładzie dla osób takich jak ja. Nie narzekałam, traktowali mnie bardzo dobrze. I kiedy trafiłam na przepustkę, pojawiłeś się Ty. I kiedy poraz pierwszy usłyszałam ''Hi let's go!'' w piosence One Less Lonley Girl, kiedy zagłębiłam się w Twoją historię przez moją głowę przemknęła myśl ''A może jednak warto żyć, warto mieć marzenia.'' spojrzałąm na swoje kościste nogi. W mgnieniu oka znalazłam siłę żeby wstać na tych słabiutkich nogach. Jak na skrzydłach pognałam do kuchni, wzięłam łyżkę i zaczęłam jeść wczorajsze spaghetti.  Jadłam i jadłam pokonując swój strach, zjadłam wszystko. Kiedy wyszłam z pomieszczenia zobaczyłam płaczących rodziców siedzących na kanapie. Mama podbiegła do mnie i zaczęła całować i przytulać. Wszyscy odzyskaliśmy nadzieję. Po kolejnych miesiącach w klinice, nabrałam ciała i całkowicie wyszłam z choroby. Nie miałam pojęcia jak to możliwe, przecież Ty nigdy nie chorowałeś, i miałeś szczęśliwe dzieciństwo- nie wiem dlaczego akurat Ty. Te trzy lata od 6 klasy podstawówki aż do 8, leciały bardzo szybko. Skupiłam je na nauce, Tobie i tańcu (mojej drugiej [zaraz po niesieniu pomocy] pasji). Minęły szybko zbyt szybko. I tak oto prezentuje się moja historia, nie zaciekawa, taka normalna. Prawda? No cóż, nie każdy ma interesujące życie. A wiesz co jeszcze chcę Ci napisać? Że Cię kocham, to tak na przypomnienie. 

Twoja Alexs.

niedziela, 16 września 2012

List Pierwszy.

16.09.2012r.  
New York.
Kochany Justinie!
Od dziś zaczynam pisać do Ciebie listy, jest godzina 11:44. Kilka miesięcy temu wyszła twoja nowa płyta ''Believe'', właśnie po nią jadę, moja mama obiecałą mi ją w dniu premiery, lecz dziś dostanę Believe boks, nie mogę się odczekać odbioru mojego urodzinowego prezentu- tak dziś obchodzę szesnaste urodziny. Z tej całej euforii zapomniałam się przedstawić. Nazywam się Alexs McRaley i dziś o 15;36 skończę szesnaście lat, mam młodszą siostrę która zwie się Jasmine. Coś o moich gustach? Jesteś moim ideałem, Twój głos, Twoje oczy, Twoja pasja, Twoja miłość sprawił że 27.10.09 zakochałam się w Piętnastolatku z Kanady, tak jestem Twoją Belieberką już prawie cztery lata. Moje życie jest prawie idealne, brakuje w nim tylko oddanej przyjaciółki, i kochającego chłopaka jakim jesteś. Pewnie chciałbyś wiedzieć jaekie są moje marzenia, przecież tak Ci zależy na ich spełnieniu. A więc chciałabym zostać kimś kto z czystym sumieniem mógłby zaśpiewać piosenkę ''I was here'', chcę nieść pomoc, miłość bez żadnych pretensji że źle robię wyjechać gdzieś na misję- to moje przesłanie. Dziś pierwszy raz idę oddać szpik i krew, a później jadę do dziecięcego szpitala pobawić się z chorymi. Wiem że to nie jest dużo, ale gdy chociaż jedno serce będzie biło dzięki mnie będę czułą się w 5% szczęśliwa, może ja też kiedyś będę czegoś potrzebować, aż nikt nie będzie chciał mi pomóc? Wieżę w to że to co robię pewnego dnia wróci do mnie z potrójną siłą. Chciałabym Ci powiedzieć, co dla mnie zrobiłeś, a o czym nie wiesz. Byłam ateistką, nie wierzącą- jedyną w swojej rodzinie. Wiara była dla mnie jednym wielkim kłamstwem brednią, ale kiedy spotkałam Ciebie, i zobaczyłam jak dziękujesz Bogu za wszystko, coś we mnie pękło. Poszłam do najbliższego kościoła, i zaczęłam o tym myśleć. Dziękuję Ci za to, bo teraz mogę mieć serce pełne miłości, dobroci i wiary- i dopiero teraz zrozumiałam że dzięki mojej wierze mogę coś zdziałać. Dziękuję Ci za to. Właśnie patrzę na twoją czapkę i ususzony bukiet róż- równo 1,5 roku temu byłam wybrana na OLLG, to było najpiękniejsze przeżycie które na zawsze zostanie w moim sercu. Powiedziałeś że jestem śliczna, i że nigdy w życiu nie widziałeś piękniejszych oczu, pamiętam każdą sekundę nma scenie, przyśpieszony puls, i łzy szczęścia- bowiem moje marzenie się spełniło. Czapki nigdy nie miałam na sobie, leży razem z bukietem na honorowym miejscu. Nawet nie wiesz jak bardzo napełniłeś mnie poczuciem własnej wartości wypowiadając tych kilka słów. Od tamtego czasu jestem pewna siebie, i codziennie powtarzam że to było przeznaczenie, poznać,dotknąć, zobaczyć cię. Odmieniłeś moje życie na zawsze.

Twoja Alexs.