21,11,12 New York.
Kochany Justinie,
Ostatnio dostałam dostęp do internetu. Weszłam na swojego Twittera i zauważyłam wpis pewnej dziewczyny. Pisała, że nikt nie widzi jej starań w zawieraniu nowych przyjaźni, zawsze chciała mieć kogoś kto by ją rozumiał, wspierał, pomagał jej- po prostu był twitterowym przyjacielem. Zawsze kiedy pisała coś z etykietą ''#TweetMe'' w interakcjach zastawała cisze. Nawet jeśli chciała, poprosić o pomoc w zdobyciu followersów czy wejść na swoim opowiadaniu nikt nie wyciągnął ręki. A przecież byli jej rodziną. Miała prawo do ich przyjaźni jak każdy inny. Oni powinni kochać ją tak samo mocno, jaki inne członkinie rodziny. Dlaczego aż tak bardzo jej nie lubili? Dlaczego choć raz, nikt nie starał się o jej przyjaźń. Nawet jeśli napisał, to raz z zapytaniem ''Follow Back?''. Pewnego dnia urodziny miała dziewczyna, która można rzec była popularna. Masa urodzinowych życzeń popłynęła do niej, nazajutrz urodziny miała i ta dziewczyna, szara myszka porzucona w ciemnym koncie- nikt nie napisał jej ''Happy B-day <3''. Czy była aż tak mało znacząca? Niepotrzebna? Zrobiło mi się jej momentalnie, żal kiedy zobaczyłam jej tweet ''@justinbieber the last time on Twitter, I love you, remember that''. Dlaczego została odrzucona? Była taka sama jak inne Belieberki, ale jednak nie chciały jej w swoim towarzystwie. Tak jak ludzie w jej realnym środowisku. Tydzień później dowiedziałam się o jej śmierci. Skacząc z dachu budynku w którym mieszkała, za pewnie myślała ''Justin, pewnego dnia spotkamy się tam na górze. Kocham Cię''. W kieszeni skórzanej kurtki miała kartkę, był to list pożegnalny zawarty w krótkim zdaniu: ''Choć wy nigdy nie chcieliście przyjąć mnie do waszego środowiska, to i tak Was kocham- bo jesteście moją rodziną na zawsze''. Czy naprawdę nikt nie mógł choć raz napisać jej głupiego ''Cześć." zapytać się co u niej, każda z Nas mogła temu zapobiec. Może i krótki ten list, ale nie mogę uwierzyć w to, że naprawdę była im aż tak obojętna.
Nie rozumiejąca źródła zła na tym świecie, Alexis.
Pray .
Rozdział 3.
Pożegnałam się z Marie i wybiegłam w sportowych ciuchach na zewnątrz. Chłodne powietrze muskało moją twarz. pod wiatr z zieloną torba na ramieniu szłam na sale pobliskiego studia tańca. Wsłuchiwałam się w szum dużego miasta, który tak bardzo kochałam. Klaksony, Syreny Karetek, Szum wiatru to wszystko było moim życiem. Szłam szybko, byłam już przyzwyczajona do zdrowego marszu, a dzięki wygodnym trampkom zasuwałam niczym stróż pędziwiatr. Jak ten świat. Jednego dnia, jesteś zwyczajną nastolatką. Rodzica meją prace, młodsza siostra denerwuje cię jak diabli a idol wypełnia całe Twoje serce, a gdy po raz drugi wstaje słońce jesteś już sierotą, zostałaś zamknięta w czterech ścianach, a tak niedawno chciałaś pomagać, cudem uniknęłaś śmierci, która i tak będzie ci pisana. Jesteś rozdarta, może to początek czegoś nowego. może to było Ci pisane, to było nieuniknione. I choć ból rozdziera ci serce, musisz przywyknąć bo czasu nie cofniesz. Z takimi oto myślami doszłam do sali, tak jak myślałam była pusta. Otworzyłam torbe i wyjęłam z niej buty, i gumkę do włosów. Związawszy włosy włączyłam płytę Justina Biebera i zaczęłam tańczyć do Thought Of You. Choć miałam długą przerwę w tańczeniu- nie zapomniałam układu. Ruchy były płynne, a emocje wypływały ze mnie. oczyszczałam się. Tańczyłam przez długie godziny, czasami zwalniając. Boł serca nie dawał mi spokoju, przez cały czas wolny. Rozmyślając nad układem do Die In your Arms, gwałtownie upadłam na zimną podłogę łapiąc się za serce.
*
Od razu przepraszam, że taki krótki, ale po opuszczeniu Twittera po prostu musiałam cokolwiek napisać o swoich uczuciach. Tak list jest o mnie, no oczywiście bez samobójstwa- to dodałam od siebie. Nie chce Was martwić, ale nieuchronnie zbliżamy się do końca Księgi I : ) Słuchajcie, chciałam tylko dodac, że jest mi bardzo przykro. Kiedyś było około 10 rozdziałów teraz jest połowa.. Chciałabym choć pod tym przedostatnim postem Księgi I, każdy kto teraz czyta te słowa skomentował. Możecie nawet skopiowac to serduszko <3 i wkleić do komentarza. Bardzo was proszę, zróbcie to bo od tego hymmm, zależy pewna niespodzianka.