poniedziałek, 10 grudnia 2012

Epilog Księgi I.

Po tym co przeszła dzisiejszej nocy, leżała bez życia pod białą szpitalną kołdrą. W jej pokoju było słychać tylko dźwięki urządzeń szpitalnych, które miały trzymać ją przy życiu przez jakiś czas. Nikt nie złapie jej za rękę gdy coś ją mocno zaboli, gdy nie będzie miała siły walczyć. Bo przecież ona została tutaj sama, oprócz idola który własnie siedział przy niej w jej marzeniach, lecz dlaczego nie było go w tej chwili ciałem kiedy samotna łza spłynęła po jej policzku? Mógł ją ocalić, gdyby tylko ktokolwiek pozwolił mu przeczytać zabierane przez managerów listy. Wiedziałby, że ona go potrzebuje. Dlaczego mu je zabrali? Gdyby nie oni, zwroty kolejnych nasyconych miłością listów ona mogłaby umierać przy nim. Wspierał by ją, patrzył w jej nieobecna niebieskie oczy a serce delikatnie kułoby za każdym razem kiedy urządzenie zamilkłoby. Bałby się, bo tak naprawdę łączyła ich niesamowita więź, którą trudno jest wytłumaczyć. Umiera, jej słabe serce milknie z każdą sekundą. Dlaczego jest sama? Dlaczego życie aż tak bardzo ją znienawidziło? Zaraz, chwileczkę mała dziewczynka z lalką w reku wdrapuje się na obskurne krzesełko przy łóżku blondynki. Kim ona jest? Samotna łza spływa po jej zaróżowionych policzkach, szepce jej imie Alexis...i kładzie swoją ukochaną lalkę przy policzku dziewczyny.
-Spotkałam go.- mówi jakby dziewczyna była pełna sił i właśnie bawiły się w najlepsze.-On jest cudowny, zabrał mnie na swój koncert, byłam jego OLLG, dasz wiarę? Powiedział, że mnie tutaj odwiedzi niebawem, bo jestem jego żoną. Dał mi pierścionek widzisz?- dziewczynka wyciągnęła malutką rączek by pokazać swojej przyjaciółce prezent otrzymany kilka dni wcześniej.-On jest wspaniały, uwierz mi taki... hym... piękny.- Avalanna uśmiechnęła się smutno i pogłaskała blondynkę po zimnym policzku.- On Cię kocha
Została przy niej do wieczora, siedziała i nuciła piosenki które obie jeszcze nie tak dawno wesoło śpiewały. Choć była jeszcze malutka, niektórzy rzekli by, że również głupiutka żegnając się powiedziała:
-Kocham cię Alex, juz niedługo spotkamy się tam na górze.
Odeszła.

*
I mamy Epilog. Mam nadzieję, że wam się spodobał bo ja nie jestem pewna czy jest wystarczająco dobry. Jak widzicie dotarliśmy już do Epilogu I Księgi, hym nie miałam pojęcia, że będę pisała tego bloga, ten pomysł wpadł mi pod koniec wakacji kiedy jechałam nad jezioro. Dziwne prawda? Myślałam, że napisze ze dwa listy i skończę a tu proszę, niedługo rozpocznę II Księgę. Ano, własnie co do Drugiej Części to jej prolog pojawi się 01.01.13 r. : ) ruszymy z tym koksem od nowego roku! Mam nadzieję, że do tego czasu mnie nie zostawicie. A jeśli chcielibyście szybciej, to wystarczy, że zobaczę tutaj 14 komentarzy, tak jak wcześniej.
Pozdrawiam Was gorąco. : ) 
Monika. 

środa, 5 grudnia 2012

List siódmy/ Rozdział Trzeci.

21,11,12 New York. 

Kochany Justinie,
Ostatnio dostałam dostęp do internetu. Weszłam na swojego Twittera i zauważyłam wpis pewnej dziewczyny. Pisała, że nikt nie widzi jej starań w zawieraniu nowych przyjaźni, zawsze chciała mieć kogoś kto by ją rozumiał, wspierał, pomagał jej- po prostu był twitterowym przyjacielem. Zawsze kiedy pisała coś z etykietą ''#TweetMe'' w interakcjach zastawała cisze. Nawet jeśli chciała, poprosić o pomoc w zdobyciu followersów czy wejść na swoim opowiadaniu nikt nie wyciągnął ręki. A przecież byli jej rodziną. Miała prawo do ich przyjaźni jak każdy inny. Oni powinni kochać ją tak samo mocno, jaki inne członkinie rodziny. Dlaczego aż tak bardzo jej nie lubili? Dlaczego choć raz, nikt nie starał się o jej przyjaźń. Nawet jeśli napisał, to raz z zapytaniem ''Follow Back?''. Pewnego dnia urodziny miała dziewczyna, która można rzec była popularna. Masa urodzinowych życzeń popłynęła do niej, nazajutrz urodziny miała i ta dziewczyna, szara myszka porzucona w ciemnym koncie- nikt nie napisał jej ''Happy B-day <3''. Czy była aż tak mało znacząca? Niepotrzebna? Zrobiło mi się jej momentalnie, żal kiedy zobaczyłam jej tweet ''@justinbieber the last time on Twitter, I love you, remember that''. Dlaczego została odrzucona? Była taka sama jak inne Belieberki, ale jednak nie chciały jej w swoim towarzystwie. Tak jak ludzie w jej realnym środowisku. Tydzień później dowiedziałam się o jej śmierci. Skacząc z dachu budynku w którym mieszkała, za pewnie myślała ''Justin, pewnego dnia spotkamy się tam na górze. Kocham Cię''. W kieszeni skórzanej kurtki miała kartkę, był to list pożegnalny zawarty w krótkim zdaniu: ''Choć wy nigdy nie chcieliście przyjąć mnie do waszego środowiska, to i tak Was kocham- bo jesteście moją rodziną na zawsze''. Czy naprawdę nikt nie mógł choć raz napisać jej głupiego ''Cześć." zapytać się co u niej, każda z Nas mogła temu zapobiec. Może i krótki ten list, ale nie mogę uwierzyć w to, że naprawdę była im aż tak obojętna. 

Nie rozumiejąca źródła zła na tym świecie, Alexis.
Pray .

Rozdział 3.

Pożegnałam się z Marie i wybiegłam w sportowych ciuchach na zewnątrz. Chłodne powietrze muskało moją twarz. pod wiatr z zieloną torba na ramieniu szłam na sale pobliskiego studia tańca. Wsłuchiwałam się w szum dużego miasta, który tak bardzo kochałam. Klaksony, Syreny Karetek, Szum wiatru to wszystko było moim życiem. Szłam szybko, byłam już przyzwyczajona do zdrowego marszu, a dzięki wygodnym trampkom zasuwałam niczym stróż pędziwiatr. Jak ten świat. Jednego dnia, jesteś zwyczajną nastolatką. Rodzica meją prace, młodsza siostra denerwuje cię jak diabli a idol wypełnia całe Twoje serce, a gdy po raz drugi wstaje słońce jesteś już sierotą, zostałaś zamknięta w czterech ścianach, a tak niedawno chciałaś pomagać, cudem uniknęłaś śmierci, która i tak będzie ci pisana. Jesteś rozdarta, może to początek czegoś nowego. może to było Ci pisane, to było nieuniknione. I choć ból rozdziera ci serce, musisz przywyknąć bo czasu nie cofniesz. Z takimi oto myślami doszłam do sali, tak jak myślałam była pusta. Otworzyłam torbe i wyjęłam z niej buty, i gumkę do włosów. Związawszy włosy włączyłam płytę Justina Biebera i zaczęłam tańczyć do Thought Of You. Choć miałam długą przerwę w tańczeniu- nie zapomniałam układu. Ruchy były płynne, a emocje wypływały ze mnie. oczyszczałam się. Tańczyłam przez długie godziny, czasami zwalniając. Boł serca nie dawał mi spokoju, przez cały czas wolny. Rozmyślając nad układem do Die In your Arms, gwałtownie upadłam na zimną podłogę łapiąc się za serce.

*
Od razu przepraszam, że taki krótki, ale po opuszczeniu Twittera po prostu musiałam cokolwiek napisać o swoich uczuciach. Tak list jest o mnie, no oczywiście bez samobójstwa- to dodałam od siebie. Nie chce Was martwić, ale nieuchronnie zbliżamy się do końca Księgi I : ) Słuchajcie, chciałam tylko dodac, że jest mi bardzo przykro. Kiedyś było około 10 rozdziałów teraz jest połowa.. Chciałabym choć pod tym przedostatnim postem Księgi I, każdy kto teraz czyta te słowa skomentował. Możecie nawet skopiowac to serduszko <3 i wkleić do komentarza. Bardzo was proszę, zróbcie to bo od tego hymmm, zależy pewna niespodzianka.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

List Szósty.

19.11.12 New York

Justinie,
To nie jest tak, że mam obsesję na Twoim punkcie, że nie mogę bez Ciebie żyć, lecę na Twój wygląd i pieniądze. Ja po prostu jestem Belieber, kocham cię inną miłością, której nikt poza naszą rodziną nie pojmie, bo trzeba jej dotknąć, doświadczyć. Szczerze, nie wiem jak potoczyłoby się moje zycie bez Ciebie, bez tego fioletowego światełka nadziei które stworzone jest tylko i wyłącznie dla mnie, bo każda Belieberka ma własne światełko. I może jeśli nie byłoby Cię, byłabym inna, zbuntowana, nieułożona z masą przyjaciół, ale czy prawdziwych? Nie wiem, i nie chcę myśleć jak potoczyłoby się moje życie bez Ciebie, mogłoby mnie tu nie być. Już dawno zmarła bym z głodu, przez anoreksję, nigdy nie zaczęłabym tańczyć i pomagać w różnych akacjach charytatywnych. Nie byłabym sobą, i choć nie czytasz tych listów, choć nie dochodzą one do Ciebie to wiem, że gdzieś tam w głębi Twojego serca jest wyryte moje imię, moja historia. Twoje serce zna historię każdej Belieberki. Świat bez Ciebie, dla każdej z Nas wydaje się nie mieć sensu, bo kto podnosiłby nas na duchu? Kto nauczył wierzyć w marzenia? Uśmiechać się, wierzyć. U Smile, I Smile- i wiele dziewczyn wychodzi z depresji, choroby, uśmiecha się bo jesteś częścią Nas. Wiele z nas zaczyna lubić swój wygląd, akceptować niedoskonałości, bo jeśli ty nas kochasz to dlaczego my miałybyśmy nie kochać siebie? I może nasze marzenia są bezsensu, sny nigdy się nie spełnią a historie wymyślane przed zaśnięciem śmieszne, ale dlatego jesteśmy wyjątkowe. Nie wiem czy potrafiłabym wyobrazić sobie normalną Belieberkę, to wręcz niemożliwe, by istniała Belieberka która na widok Twojej nowej płyty nie wydrze się na cały sklep muzyczny. Nie istnieje na świecie Belieberka która na widok twojego nagiego torsu nie zacznie piszczeć i mówić jakiś bzdur typu: ''asfdsfgdhahdjjskadjgdgagsgbdazdfasdhjfasdhfdhvgasjfgfvhgsa''. Po prostu, jesteśmy nienormalne, wyjątkowe. Jednym z moich ulubionych słów wypowiedzianych przez Ciebie jest odpowiedź na pytanie Oprah,
''-Bywasz przygnębiony, zdołowany?
-Tak.
-Dlaczego?
-Bo jestem tylko człowiekiem.''
Ostatnio byłam u Av, długo bawiłam się z nią, w rodzinę. Avalannę wychowuje starsza siostra, jej rodzice zmarli w wypadku kiedy miała kilka miesięcy. Ta dziewczyna mnie zaskakuje swoją siłą, swoją wiarą w dobro, choć życie dało jej już niezłą naukę. Musze przyznać sama przed sobą, że ona jest świetna. Teraz należy do mojej rodziny, której już tak naprawdę nie mam. Moja siostra, została zaadoptowana, rodzina z Irlandii wzięła ją tydzień temu, Maria mi powiedziała, że znaleźli ją kiedy bawiła się na kolonii i zabrali prosto do domu dziecka. Mam nadzieję, że ją zobaczę, że jeszcze kiedyś będę miała szansę ją przytulić powiedzieć, że ją kocham. Zaczęłam wysyłać listy pod adres wytwórni, może dojdą. Ostatnio Maria, która jest opiekunką w domu dziecka dała mi przepustki. Mogę sama wychodzić na miasto, niedługo gdzieś mnie zabierają. Nie wiem gdzie, nikt mi nic nie mówi. Boją się o mnie, a ja czuję się coraz gorzej nie wiedząc o niczym.
Kocham Cię już na
zawsze.
Alexis.
Ps. Niedługo pójdę potańczyć, nie mogę się doczekać!
*
Pierwszy list przy którym płakałam, zgadzacie się z Alexis? Kiedy piszę o Avalannie, matko serce mi po prostu pęka. Piszcie co sądzicie, może jakoś wy natchniecie mnie wiarą bo widzę, że i Wy mnie powoli opuszczacie.