środa, 14 listopada 2012

List Piąty/ Rozdział Drugi.

17.10.12 New York. 


Kochany Justine. 
Każdy dzień wygląda tak samo, budzę się z myślą, że muszę wytrwać kolejne 24 godziny w tym miejscu, że muszę walczyć sama ze sobą nie próbując zrobić sobie czegokolwiek. Kiedy już wytrwam, kładę się powrotnie pod szarą kołdrę i w głowę wbija mi się jeden wers Twojej piosenki ''If I was your boyfriend..'' dalsze słowa układam w myślach. Gdybyś tu był... nie byłabym aż tak samotna, każdy Twój uśmiech spowodowany moim infantylnym zachowaniem byłby na wagę złota, rozjaśniałby każdy kolejny dzień. Przyszłość powiodła by nas wspólną drogą, byłbyś tu dla mnie, a ja w zamian oddałabym Ci całą siebie. W każdym moim oddechu mógłbyś poczuć miłość, w każdym nawet niezauważalnym uśmiechu. Byłoby inaczej, bo Ty byś był, i nawet jeśli mój dzień byłby cholernie nieudany, jeśli zwątpiłabym w życie, wiedziałabym, że Twoje ramie czeka, bym swobodnie mogła się wypłakać. Kiedy ochłonęłabym trochę Ty z chrypką w głosie powiedziałbyś ''Ej Shawty, Everything gonna be alright. I'm here to stay, be with you''  rozpłakałabym się jeszcze mocniej widząc jak wspaniałego mężczyznę mam przy swoim boku. Zamykam oczy, widzę tą sytuację. No mój kolejny wybuch płaczu reagujesz śmiechem i głaszczesz moje związane niedbale włosy. Czuję to, nasz związek wchodzi mi w krew, czuję już Twoje pocałunki- budzę się. Wszystko znika, a mój idealnie ułożony świat rozpływa się- ucieka gdzieś daleko. Schemat się powtarza:
Wstać, przetrwać, iść spać, śnić o nas.
Chciałabym by to wszystko się zmieniło, bym pewnego dnia obudziła się wtulona w Twoje ciepłe ciało. ''Normalni'' ludzie wchodzą do szafy żeby szukać Narnii, ja szukam tam tajemniczego przejścia do Ciebie. Był pewien dzień, kiedy słuchałam Thought Of You, myślałam nad tą piosenką dosyć długo, i ten jedne wers ''Bo zakochałem się w rozmyślaniu o Tobie'' to jakby o nas-Beliebers, niektóre z nas nie widziały cię nigdy, lecz uwierz gdyby mogły oddałby by wszytko by być z Tobą choć przez sekundę, by usłyszeć Twój głos, zobaczyć te czekoladowe oczy i móc poczuć ciepło Twojego ciała. Nie wiem co jest gorsze, wieczory które poświęcone są rozmyślaniem i uświadamianiem sobie, że wszystko to w co wierzę może się nigdy nie spełnić czy myśl, że jestem jedną z trzydziestu milionów. Szanse są minimalne, ale zawsze. Kiedy jeszcze moje życie miało wszystkie kolory tęczy, każdą chwilę swojego życie spędzałam na wyobrażaniu sobie jak mogłabym żyć, gdybyś był. Nawet kiedy szłam ulicą, w pewien sposób bawiłam się w bycie Twoją dziewczyną, dajmy na to pewnego dnia kiedy szłam na bazar kupić coś na obiad, włączyłam Be alright, w mojej głowie byliśmy pokłóceni, szłam samotnie pustymi osiedlami, dzień po tym kiedy pokłóciliśmy się wyjechałeś w trasę i nawet nie pożegnaliśmy się ponieważ chwilowo nie było nas. Z ręką na sercu przysięgam, że płakałam jak głupia wyobrażając sobie, że tak było na prawdę, można powiedzieć, że w i e r z y ł a m w t o. Codziennie byłam inną dziewczyną i w mojej głowie powstawała nowa historia. To ciekawe, nieprawdaż? Jestem ciekawa czy tylko ja jestem takim wyjątkiem. 
Pisała jak zawsze Alexis.

ROZDZIAŁ 2.
Jest późno, pada deszcz.Siedziałam na tylnym siedzeniu tuż za prowadzącym samochód tatą. Jechaliśmy do cioci, kupiła nowy dom w środku jakiegoś małego lasu. Właśnie włączyło się Down To Earth, grzebałam w swojej fioletowej torbie kempingowej kiedy zobaczyłam że nie ma tam mojej zapasowej mp3. Poprosiłam tatę by zawrócił, doskonale wiedział, że bez fioletowej mp3 nie przeżyję. Dlatego właśnie bez żadnego ale zawraca. Pytam się go o jakiś nowy projekt w jego pracy, jest architektem. Jesteśmy pochłonięci rozmową, mama także odkłada książkę i mówi coś w rodzaju ''U mnie w pracy też dobrze. Miło, że pytasz'' . Śmiejemy się serdecznie, i nagle patrzę przed siebie coś przebiega przed maską samochodu, pisk opon, wpadamy w poślizg... zbliżające się światła pędzącego samochodu... krzyk....

*
Rodzice nie żyją, od tygodnia przebywam w placówce domu dziecka. Miałam robione, jakieś badania, nie znam wyników. Panie z domu dziecka zataiły to, przychodzi do mnie jakiś pan, nie ufam mu. Co czuję? Nie wiem.

*
Ehh, dupa. Przepraszam Was, nie chcę was zawieść, wszystko jest takie nijakie. Jest mi głupio, mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Mam nowego bloga: http://before-u-leave-me.blogspot.com/. Resztę znajdziecie na lewo.
Naprawdę Wam dziękuję za to, że jesteście. 
Kocham Was, przepraszam.

piątek, 9 listopada 2012

Przepraszam.

Tak, pewnie każdy z Was wie o co chodzi. Nie chciałam Was zawieść, pierwszy raz mój blog był tak bardzo popularny, 14 komentarzy bez reklam przyprawiało mnie o łzy bo zawsze marzyłam o czytelnikach.
Po wielu nieprzespanych nocach, i myśleniu co dalej doszłam do wniosku, że nie będę zanudzać Was kolejnymi nudnym listami Alex. Od dwóch tygodni próbowałam napisać list do Justina, ale nic mi nie wychodziło. I tutaj ja się inspiruję id-like-to-be i sprawa wygląda tak:
Opowiadanie mogę oddać, jeśli ktoś chce, śmiało niech pisze.
Opowiadanie mogę zawiesić.
Mogę przyjąć jakąś osobę na ''staż'' która mogłaby mi pomóc przez miesiąc?
Opowiadanie mogę usunąć.
Mogę zacząć pisać nowe opowiadanie tyle, że w zupełnie innym wydaniu i możliwe że nie o Justinie.
Opowiadanie mogę pisać, ale zainspirujcie mnie! Napiszcie co mogłoby być w listach, jak wyobrażacie sobie Alex... no cóż, to w sumie byłoby na tyle. Mam nadzieję, że mi pomożecie.
Kocham Was, i czekam na rady.